wtorek, 2 września 2014

CHAPTER 11

Bardzo proszę o przeczytanie notki!
__________
Po wypakowaniu wszystkich rzeczy wyszłam z pokoju, by oswoić się z budynkiem. Starałam się zapamiętać gdzie co jest. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wchodząc tu zwiedziłam tylko 1/3 domu! Budynek był ogromny. Przechodząc obok łazienki spostrzegłam wcześniej nie widziane schody. Pobiegłam do góry chcąc sprawdzić co znajduje się na piętrze. Najbliżej mnie znajdował się pokój należący do któregoś z chłopaków. Wchodząc tam od razu zorientowałam się, że należy do Michael'a. Postanowiłam nie naruszać jego prywatności i od razu wyszłam. Kolejnym pomieszczeniem okazała się łazienka. Nie była duża, ale ładna i schludna. Zostały już tylko jedne drzwi. Wielkie, a nawet gigantyczne drzwi. W pierwszej chwili miałam problem z otworzeniem ich, ale w końcu sobie poradziłam. W pomieszczeniu znajdowało się mnóstwo foteli ułożonych rzędami i ustawionych w kierunku ekranu wielkością przypominającym ten w kinie.
- Łał. - jedyne słowo przychodzące mi na myśl. Powoli pokierowałam się do wyjścia i zamknęłam drzwi. Zeszłam ze schodów i szybkim krokiem poszłam do kuchni. Przy blacie stał Michael prawdopodobnie robiąc kanapki. Wyminęłam go i bez słowa zaczęłam otwierać wszystkie szafki po kolei. Schylił się i wyjął z małej szufladki torebkę herbaty, po czym bez słowa mi ją podał.
- Jesteś jasnowidzem czy coś? - zapytałam sięgając po kubek.
- Nie. Po prostu zgadywałem. - wzruszył ramionami i z tacą pełną jedzenia ruszył w stronę Calum'a. Słyszałam tylko, że mówili coś na temat maratonu zawodów BMX czy czegoś w tym stylu, a później poszli na górę. Wróciłam do mojej poprzedniej czynności.

~*~

Siedziałam na tarasie owinięta kocem. Myślałam jednocześnie o wszystkim i o niczym. Zdążyłam wypić już całą herbatę. Nagle jakby zrobiło się cieplej, a ułamek sekundy później poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam się i zauważyłam Luke'a opierającego się o framugę drzwi.
- Długo już tak stoisz? - zapytałam.
- Długo już tak siedzisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie wiem. Może godzinę... - odparłam wpatrując się tępo w przestrzeń. Była wiosna, ale na razie nie zapowiadało się na ciepłe dni.
- Jak minął dzień? - odezwał się podchodząc bliżej.
- Całkiem okey. - odpowiedziałam beznamiętnie. Zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to trochę chamsko mimo, że tego nie chciałam - Macie naprawdę cudowny dom. - dodałam. Hemmings złapał mnie za rękę.
- Nie jest ci zimno? Jesteś zmarznięta. - zapytał poważnie. Faktycznie, moje ręce były wręcz lodowate.
- Nie. Jest dobrze. - posłałam uśmiech w stronę chłopaka.
- Masz ochotę na jakiś dobry film? - zaproponował. 
- Bardzo chętnie. - odpowiedziałam. - Ale Calum i Michael zajmują waszą salę kinową. Oglądają BMX. Swoją drogą jak to możliwe, że macie salę kinową?! Jesteś milionerem? - chłopaka najwyraźniej rozbawiły moje słowa, bo zaczął głośno się śmiać.
- Nie, ale pasowałoby mi to. - jeszcze raz szeroko się uśmiechnął. - Jeśli chodzi o Hood'a i Clifford'a, to ich stamtąd wygonimy. - puścił do mnie oczko.
- Jestem całkowicie za. - powiedziałam i wstałam z miejsca. Podążyłam ku drzwiom, a chłopak za mną. Koc położyłam na kanapę i pobiegłam na piętro. Blondyn otworzył ciężkie drzwi do sali kinowiej. Bez słowa wziął pilot i wyłączył program.
- Co robisz? Nie widzisz, że oglądamy? Oddawaj pilot. - nakazał Michael.
- Sorry, teraz nasza kolej. - odpowiedział spokojnie Lukey i wskazał chłopakom wyjście. Od razu się poddali i pośpiesznie opuścili pomieszczenie. Czemu tak łatwo dali za wygraną? Wszystko dookoła wydawało mi się podejrzane. To pewnie wina Calum'a, któremu nie mogę ufać. Jestem prawie pewna, że to właśnie o nim mówiła Cheryl. Nim się zorientowałam, mój chłopak siedział obok mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Co oglądamy? 
- Wybrałem Dary Anioła: Miasto Kości. Może być?
- Jasne. - odpowiedziałam i skupiłam się na zaczynającym się filmie. 

~*~

Po skończonym seansie poszłam do pokoju. 
- Gdzie byłaś? - zapytała Lizzy wertując jakąś książkę.
- Najpierw siedziałam na tarasie, a później oglądałam film z Luke'iem. A ty cały czas czytałaś? - dziewczyna przytaknęła. - Wiesz Lizz... To wasza sprawa i jeśli nie chcesz, to nie musisz odpowiadać, ale działo się coś między Cher, a Mikey'em?
- Powiedział, że wypytywał o mnie Cheryl, jako, że była moją przyjaciółką. - odpowiedziała z nutką ekscytacji w głosie.
- To słodkie. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Też tak myślę.

~*~

Rano obudził mnie dźwięk trzaskanego szkła. Oczywiście zaraz po tym usłyszałam kilka przekleństw wypowiedzianych jakby automatycznie. Rozpoznałam głos Michael'a. Mozolnie wywlokłam się z łóżka i ubrałam pierwsze lepsze rzeczy z szafy. Później przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju. Mike sprzątał pozostałości po szklance. Podłoga cała oblepiona była jakąś cieczą, prawdopodobnie sokiem pomarańczowym. Bardzo ostrożnie pokierowałam się do łazienki, aby się przygotować. Wieczorem uznałam, że warto by było zacząć gdzieś pracować. Nie powinnam całymi dniami leżeć i nic nie robić. Na razie nie chcę nie wiadomo jakiej pracy. Wystarczy mi, że będę choćby zwykłą barmanką. Kiedy skończyłam udałam się do kuchni. Przygotowałam dwie kanapki z dżemem truskawkowym i zrobiłam sobie kakao. Zdziwiłam się, gdyż nie było nikogo poza mną i Michael'em.
- Która godzina? - spytałam.
- Już po 12.00. - odpowiedział leniwie. Co?! Jak to możliwe, że spałam tak długo?
- A gdzie wszyscy? - zadałam kolejne pytanie rozglądając się i rozglądając się na boki.
- Lizzy poszła na spacer, Calum wybrał się do jakiegoś kumpla, a Luke pojechał załatwić kilka spraw na mieście.

* oczami Luke'a *

Dzwonił Ashton. Ma jakąś pilną sprawę, jak sam powiedział. Poszedłem na miejsce umówionego spotkania; Walkstreet 19.* To mały budynek opuszczony w latach 60. Nikt poza nami tak nie chodził. Jak zwykle się spóźnił. Dobrze, że tym razem tylko 15 minut, bo nie czekałbym dłużej.
- Kup sobie zegarek. - powiedziałem, gdy tylko zauważyłem ciemną sylwetkę chłopaka wyłaniającą się zza rogu. - Czego?
- Zdecydowałeś się? Dziewczyna, albo kasa. 
- Myślisz, że się ciebie boję? - spytałem ironicznie. - Ani mi się śni.
- Jak chcesz... - rzekł podejrzanie. Oczy mu zalśniły, a prawie niezauważalny uśmiech przemknął przez jego usta. Odszedł. Najpierw powoli, a później nieco szybciej. Nie wiedziałem co chce zrobić, ale wiedziałem, że nie zostawię Kylie samej. Gdziekolwiek będzie, zawsze ktoś z nas będzie z nią. Dopilnuję tego.

~*~

Wszedłem do domu. Panowała kompletna cisza. Przyzwyczaiłem się do ciągłego hałasu, więc wydawało mi się to wręcz przerażające. Zamknąłem ostrożnie drzwi i po kolei sprawdziłem wszystkie pokoje. Nikogo nie zastałem. Z kieszeni spodni wyciągnąłem komórkę.
- Halo? - odebrał Mikey. Gdziekolwiek się znajdował, było strasznie głośno.
- Gdzie jesteś? - zapytałem.
- Gram. - odpowiedział beznamiętnie. - To coś ważnego?
- A gdzie Kylie? 
- Poszła na rozmowę o pracę.
- Daj adres. - wydałem polecenie. Chłopak posłusznie podyktował mi ulicę i się rozłączył. Ponownie wyszedłem z domu. Wolałem osobiście odebrać dziewczynę. I pomyśleć, że ten palant zawsze drze mordę, że jestem bezmyślny, a sam gra w pokera na pieniądze. Może i zgarnął już całkiem pokaźną sumkę, ale zawsze istnieje prawdopodobieństwo przegranej, a wtedy będziemy mieszkali pod mostem. Zaparkowałem auto i wszedłem do małej kawiarenki, której adres podał mi Clifford. Kilka sekund później Kylie szybkim krokiem pokierowała się do wyjścia. Na twarzy malował jej się wielki uśmiech.
- Przyjęli cię? - zapytałem. Dziewczyna rzuciła mi się na szyję.
- Tak! Co prawda, to nie jest jakaś wypasiona praca, ale zawsze coś. Bardzo się cieszę.
- Skoro ty się cieszysz, to ja też. - lekko musnąłem jej wargę. - Idziemy.
- Okey. - zgodziła się i poszliśmy do samochodu. - Gdzie byłeś cały dzień? - zapytała nagle, kiedy byliśmy już prawie przed domem.
- Załatwiałem coś na mieście.
- Coś to znaczy...?
- Ymmm... - zastanawiałem się co odpowiedzieć. 

* Walkstreet 19 - wymyśliłam tą ulicę. Nie mam zielonego pojęcia czy takowa naprawdę istnieje.
_____________
Nie wyszło tak jak chciałam. Zupełnie nie miałam pomysłu jak napisać ten rozdział. Tak czy inaczej - mam nadzieję, że nie było aż tak źle, jak myślę. Proszę was wszystkich o komentarze. Pod ostatnim rozdziale było ich mniej, niż zwykle. To tylko minutka, a ja wiem, że mam dla kogo pisać i jestem bardzo wesoła. Oczywiście nic się nie zmienia - 8 komentarzy = następny rozdział, ale i tak bardzo zależy mi, aby było ich jak najwięcej. Dziękuję wam kochani! Z dnia na dzień wyświetleń jest coraz więcej. Bardzo się cieszę z tego powodu :) Kolejny rozdział prawdopodobnie w niedzielę. Zachęcam was do wyrażania swoich opinii w komentarzach i na ask'u. Zapraszam też do zadawania pytań.
Najważniejsza informacja: #SheLooksSoPerfectTo100MillionViews. Pomóżmy chłopcom otrzymać certyfikat VEVO. Po prostu musimy włączać teledysk do SLSP. Pamiętajcie, aby odświeżać stronę, a nie odtwarzać.
Lots of love x

12 komentarzy:

  1. super jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział, ciekawe co Luke powie Kylie... :)
    kocham :*
    @Liwia444

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomom, kocham ♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  5. jak zawsze swietne, co tu wiecejj.. a wlasnie, pisz dluzsze rozdzialy bo jest za duzo zagadek, proszeeeee :* i dziekuje za napisanie o akcji slsp no xdd ily, Kinga z Jbia :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co napisać...nie wiem co skomentować.
    Kylie i Luke>>>
    Kylie zdobyła prace :D jeeeej :))
    Ups...Mike gra, ale czy właśnie nie dlatego był na odwyku? o.O
    Czekam na następny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  7. jestem aka ciekawa co jej odpowie jdkrndkdnhd

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny, jejku
    Kylie taka "pracowita" :D
    Tak przy okazji też zapraszam na: wantedfanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. powiedziałam wszystkim dziewczynom w klasie o pure i wszystkie czekamy na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  10. superowy :) przepraszam że dopiero teraz, ale jakoś nie miałam czasu wcześniej.. :( zaczynam bać się o Kylie, oby Luke faktycznie jej cały czas pilnował ;//
    przy okazji zapraszam do mniee http://wtdk-one-direction-fanfiction.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń