niedziela, 26 października 2014

CHAPTER 17

- Nie zgadzam się! - odparłam natychmiastowo. - Nie wrócę do twojego domu. Nie ma mowy.
- Kylie, czy ty nie rozumiesz, że tu chodzi o twoje życie? - powiedział poważnym tonem. - Przestań zachowywać się jak dziecko i daj sobie pomóc!
- Ach tak? Wsadź sobie w dupę to pomaganie! Nic mi nie będzie. - wykrzyczałam. Po rozejrzeniu się dookoła uświadomiłam sobie, że to nie był najmądrzejszy ruch. Teraz wszyscy w barze wlepilali we mnie swój wzrok. Wybiegłam z budynku. Spojrzałam na zegarek. Za godzinę powinnam być w pracy. 

~*~

Dotarłam na miejsce. Całą drogę rozmyślałam nad swoim głupim czynem. Luke miał rację, zachowałam się jak dziecko. Zdaję sobie sprawę z tego, że chłopak się o mnie troszczy, ale powinien uszanować moją decyzję. 
Z drugiej strony faktyczne. Co, jeśli te groźby to prawda? Sama nie wiem co myśleć.
Z gabinetu wyszła Hope - moja szefowa. Czytała jakieś dokumenty.
- O, Kylie! - ucieszyła się. - Mam prośbę.  Muszę pilnie jechać do siostry. Posiedziałabyś dzisiaj w gabinecie? To nic trudnego. Odbierasz telefony, czytasz dokumenty, a później je podpisujesz. 
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się. - Ale kto obsłuży klientów?
- Beth sobie poradzi. Dzisiaj około 16.00 powinna przyjść dostawa alkoholu. Będziesz musiała po prostu ją odebrać, a później razem z Bethany poukładacie towar tam. - wskazała na kilka półek wiszących na ścianie jedna pod drugą.
- Oczywiście.
- Do zobaczenia, buzi. - pomachała mi szefowa i posłała przyjacielski pocałunek, po czym wyszła. Mimo, że pierwsze wrażenie miałam o niej raczej negatywne, to już się przyzwyczaiłam. Hope była osobą bardzo energiczną i pozytywną. Jak dla mnie ZBYT pozytywną. Weszłam do pomieszczenia, w którym jako pierwsze rzuciło się w oczy masywne biurko na samym środku pokoju i krzesło obrotowe znajdujące się zaraz za nim. Poza tym w rogu stała mała kanapa i niski stoliczkek. Obok, na półce leżał ekspres do kawy. Usiadłam na krześle i włączyłam komputer. Postanowiłam zrobić sobie kawę. Jak mogę, to korzystam. Wstałam i zabrałam się za przygotowanie napoju. Kiedy skończyłam, podeszłam wraz z gorącym cappuccino do biurka i prawie wylałam całą zawartość filiżanki. NA EKRANIE WIDNIAŁO ZDJĘCIE MICHAEL'A USTAWIONE NA TAPECIE! Byłam zmieszana. Z moim życiem zaczęło dziać się coś strasznego! Najpierw trafiłam na jakiś pieprzony odwyk, potem zakochałam się w kryminaliście, ktoś mi grozi i właśnie dowiedziałam się, że moja szefowa spotyka się z byłym chłopakiem mojej przyjaciółki! Byłam zdenerwowana. Postawiłam ostrożnie naczynie i usiadłam. Włączyłam jedną z przeglądarek internetowych. Postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdzie sprawdzenie mail'a. 

~*~

Dobiegła 16:30. Dziwne, dostawa miała dojść jakieś pół godziny temu.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Proszę! - zawołałam od niechcenia nie odrywając wzroku od dokumentów. Spojrzałam na niego dopiero, kiedy już zamknął drzwi. To Luke. Przewróciłem teatralne oczami.
- Kto cię tu wpuścił? - spytałam. Mój głos wyrażał mniej emocji niż beton, a ja doskonale zdawałam sobie z tego sprawę.
- Twoja pomocnica, ale to nieważne. Przyszedłem tu, by powie... - przerwałam.
- Słuchaj, teraz jestem zajęta i nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Daj mi tylko chwilkę, proszę. - chłopak złożył ręce, jakby zaraz miał się modlić.
- Masz minutę. - wysyczałam przez zęby.
- Ja wiem, że uważasz mnie za jakiegoś dupka, ale uwierz mi. Ja się zmieniłem. Wiem, że popełniłem wiele błędów, ale cholernie mi na tobie zależy i chcę dla ciebie jak najlepiej. Błagam, daj mi jeszcze jedną szansę. - w jego tonie było coś, przez co nawet się wzruszyłam. Moja podświadomość cały czas jednak mówiła, żebym się ogranęła. Miała rację, wiedziałam to.
- Nie Luke. Nie byłeś ze mną szczery. Nie jesteś taki czysty, jak myślałam na początku. Doceniam to, że tak starasz się, abym była bezpieczna, ale ja tego nie potrzebuję.

~*~

Od razu po pracy udałam się do domu.  W tym momencie marzyłam tylko o gorącej kąpieli i maratonie American Horror Story w łóżku, pod kocem. Zdjęłam wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Wzięłam do ręki szampon o zapachu kokosowym i delikatnie wtarłam we włosy. Następnie spłukałam płyn i złapałam olejek do mycia. Po skończonym prysznicu zrobiłam sobie kolację i chwyciłam laptopa. Uruchomiłam internet i włączyłam 2 sezon AHS. Odetchnęłam głęboko. To jeden z najlepszych wieczorów, jakie spotkały mnie od kilku miesięcy.

_____________
Hej, hej, hej! Jak rozdział? Wielkimi krokami zbliżamy się do końca Pure! Jak ten czas szybko leci! 
Na ask'u parę miesięcy temu ktoś pytał dlaczego tytułem jest właśnie "Pure". Macie odpowiedź. :)
Moje nowe ff jest nie tylko na Blogspocie, ale także na Wattpadzie. Linki:
http://www.wattpad.com/story/25468676-imagination-c-h
Wattpadowa okładka już zrobiona, tym razem przeze mnie i mam już conieco napisane. 
Jak myślicie, dlaczego Hope ma na tapecie Mikey'a? Wszytkiego możecie się domyślić czytając uważnie poprzedni rozdział ;)
Jestem bardzo ciekawa co sądzicie o zachowaniu Kylie w stosunku do Luke'a. Dzielcie się swoimi opiniami w komentarzach. Miłej niedzieli!
ilysfm xx

niedziela, 19 października 2014

CHAPTER 16

* oczami Kylie *

Obudził mnie mój dzwonek w telefonie. Do jasnej cholery kto normalny dzwoni o 4 nad ranem?! Postanowiłam zignorować odgłos i czekałam, aż dźwięk ucichnie, ale to nie nastąpiło. Widocznie to było coś ważnego... Westchnęłam i sięgnęłam po urządzenie. Nieznany. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - zaczęłam zaspanym głosem.
- Śpiesz się, zostało ci mało czasu. - po tych słowach rozmówca się rozłączył. ZOSTAŁO MI MAŁO CZASU? M A Ł O   C Z A S U? Do czego? Nie rozumiem... Mimo, że chciałam stracić kontakt z Luke'iem, wydaje mi się, że lepiej, jakby się o tym dowiedział. Miałam dziwne przeczucie, że on coś o tym wie. Napisałam do Hemmo i Lizzy SMSa. Muszę się z nimi spotkać. Postanowiłam nie robić tego w domu u żadnego z nas, tylko najlepiej w jakimś mało popularnym barze. Wybrałam ten na St. Pitt. Prawie nikt tak nie chodzi, nie chcę, aby zauważyło nas dużo osób.

* oczami Luke'a *

Rano po odblokowaniu wyświetlacza zobaczyłem nieodebraną wiadomość. W pierwszym momencie trochę przestraszyłem się, że jest jeszcze druga część SMSa otrzymanego w nocy. Na szczęście to była Kylie. Chciała spotkać się o 11.00 na Pitt Street. Spojrzałem na zegarek. Zostało 1,5 godziny. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kanapkę i kawę. Później usiadłem przy stole i pusto spojrzałem w przestrzeń przede mną. Zaintrygowała mnie pewna rzecz; skoro ten ktoś chce coś zrobić Kylie, to po co mnie ostrzega?
Nagle przypomniało mi się jeszcze coś - kiedy Michael był jeszcze z Hope, Daniel groził mu w ten sam sposób. Nie on przecież nie żyje...
Nagle dopadły mnie najgorsze wspomnienia, jakie tylko mogły. Zabijałem wiele osób bez wyrzutów sumienia, ale to zniszczyło mnie doszczętnie. Nie mogłem pozbierać się przez następne 1,5 roku.
Daniel Highlight i jego "marionetki", bo tak ich nazywałem kiedyś byli postrachem Sydney. Był taki czas, kiedy jeszcze byłem strasznie młody, że bez przerwy rywalizowaliśmy. W końcu nadeszło ostateczne starcie. Postanowiliśmy rozegrać to na klifie, na najbliższej plaży. To był błąd. Wtedy Highlight po dostaniu w brzuch spadł prosto na dwójkę turystów, co tylko wywołało szum. Media aż huczały i na każdej stacji radiowej, każdym programie telewizyjnym i każdej stronie informacyjnej widniały bannery głoszące poszukiwania. Nikt nic nie powiedział, bo ludzie chłopaka bali się nas, ale na wszelki wypadek bez wiedzy kogokolwiek poza Michael'em, Ashton'em i Calum'em wyjechałem z miasta. Po moim powrocie wszystko zaczęło się psuć. Irwin coraz częściej zaprzeczał i miał nas w dupie. Od tamtego czasu jesteśmy wrogami.
Nie zauważyłem nawet kiedy zdążyłem zjeść. Wstałem i przygotowałem się do wyjścia.

* oczami Kylie *

Byłam już na miejscu. Podeszła do mnie kelnerka. Wyglądała mniej więcej na 25 latkę.
- Co podać? - spytała niskim, ochrypniętym głosem. Brzmiała trochę, jakby była chora.
- Kawę z ekspresu poproszę. - odpowiedziałam. Kobieta prędko poszła do maszyny i zaczęła przygotowywać moje zamówienie. Odblokowałam telefon w celu sprawdzenia godziny. Przyszłam 10 minut przed czasem. Włożyłam iPhone'a do kieszeni i jeszcze raz spojrzałam na kelnerkę. Później rozejrzałam się po pomieszczeniu. Siedział tu tylko jeden mężczyzna. Do budynku weszła Lizzy.
- Cześć. Dzięki tobie przejrzałam na oczy. Nie mogę być i mieszkać z kimś takim. - rzekła siadając na przeciw mnie. - O czym chciałaś pogadać?
- Dowiesz się, jak przyjdzie Luke. - odpowiedziałam.
- Że Luke?! Po co go tu zapraszałaś?
- Bo wydaje mi się, że on może mi pomóc.
- Pomóc? - powiedziała cicho, najwyraźniej sama do siebie. Po chwili do baru wszedł Luke, a kobieta pracująca w budynku przyniosła moją kawę.
- Coś dla państwa? - zwróciła się do Grant i Hemmings'a.
- Ja poproszę herbaty. - odpowiedziała Lizz.
- Nie, dziękuję. - uśmiechnął się Lukey. - O czym chciałaś pogadać? - spytał, kiedy kelnerka już poszła.
- Dzisiaj w nocy ktoś do mnie dzwonił. Mówił, że zostało mi mało czasu. - przygryzłam wargę patrząc wyczekująco na blondyna. Lizzy zaczęła się śmiać.
- Wierzysz w to? Przecież to pewnie jakieś dzieciaki robiły sobie głupie żarty...
- Nie wydaje mi się... - wtrącił Luke. - Dostałem wiadomość tekstową o tej samej treści. Było wymienione imię Kylie. Gdyby to były tylko dzieciaki, to nie znałyby jej danych osobowych.
- Poza tym ten ktoś nie brzmiał jak dziecko... - dodałam.
- Modulator głosu? - rzuciła niepewnie moja przyjaciółka.
- A jak wytłumaczysz SMSa? - spytałam. Długo próbowała znaleźć odpowiedni argument.
- To na pewno nie były dzieci. - chłopak powiedział szeptem i spojrzał na podłogę.
- Więc co mamy robić? - moje oczy stały się zaszklone. Luke na mnie spojrzał.
- Musimy strzec cię na każdym kroku. - odparł po chwili milczenia.
___________
Na początek chciałam przeprosić, że tak późno. Już pisałam na ask'u, ale napiszę jeszcze raz - byłam na zakupach. Pure dobiega końca! Zostało jeszcze jakieś 5-6 rozdziałów + epilog. Mimo to, jest możliwość, że wykonam ostatni challenge. Jak na razie mam 4 propozycje, które możecie znaleźć w zakładce "Challenge". Możecie również dopisać swoje pomysły :)
Dziękuję za wszelkie wyświetlenia i komentarze. Zachęcam do pozostawiania po sobie śladów na dole :P
Nie będę was dłużej zamęczać miłego wieczorku!
ilysfm x

niedziela, 5 października 2014

CHAPTER 14

Na krześle obok łóżka szpitalnego siedział Ashton.
- Co on tu robi?... - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- Siedzę. - wyszczerzył się Irwin, jakby właśnie powiedział najlepszą istniejącą ripostę. Prawda jest taka, że ten idiota się przecenia. Odwróciłem wzrok na Mikey'a tym samym ignorując Ash'a.
- Właśnie wychodzi... - lekko speszony oznajmił Clifford. Ashton powoli wstał. Mijając się z nami wymienił uśmiech z Calum'em. To był ewidentnie wrogo nastawiony do mnie uśmiech! ...Ale tą sprawą zajmę się później. Teraz czekałem na głupie wymówki Clifford'a. Popatrzyłem znacząco na chłopaka, który uciekał wzrokiem gdzie tylko się dało, byleby nie patrzeć na mnie lub Hood'a. Oparłem się o framugę drzwi i cierpliwie czekałem. Z każdą chwilą chęć rozwalenia czegoś rosła, gdyż chłopak szukał wyjaśnienia w podłodze i ścianach.
- No? Co masz mi do powiedzenia? - w końcu się odezwałem.
- Luke, to nie tak, ja myślisz... - zaczął mnie przekonywać.
- A jak?! - wydarłem się na cały głos.
- Przyszedł tu i chciał, aby razem z nim być postrachem Sydney. Aby wszystko "należało do nas". Wpadł bez zapowiedzi. - nie miałem zielonego pojęcia czy kłamie. Nieświadomie przygryzłem wargę i stałem chwilę w kompletnym bezruchu. Później wyszedłem bez żadnego ostatniego słowa i pokierowałem się do auta. Hood pobiegł za mną.
- Teraz ja prowadzę. - powiedziałem i wyciągnąłem rękę po kluczyki. Chłopak od razu dał mi wyczekiwany przedmiot, a ja wszedłem do samochodu. Odpaliłem silnik.
- Co to było? - spytałem po chwili ciszy. Calum zmarszczył brwi w geście niezrozumienia. - Ten twój głupkowaty uśmieszek do Ashton'a.

* oczami Kylie *

Po wypakowaniu swoich rzeczy zrobiłam sobie herbaty i usiadłam na balkonie. Co jak co, ale Sydney nocą jest przepiękne. Mimo, że jakoś specjalnie nie tęskniłam za tym mieszkaniem, to widok był  nieporównywalny z żadnym innym i przez te 3 miesiące strasznie mi go brakowało. Nic nie zastąpi tych wręcz rażących świateł z daleka, pooświetlanych ulic, muzyki słyszalnej z klubów z drugiego końca miasta i do tego wszystkiego nieba przepełnionego gwiazdami. Mogłabym na to patrzeć wiecznie.

* oczami Luke'a *

Całe moje życie się pieprzy! Michael w tajemnicy spotyka się moim największym wrogiem, Calum od samego początku z nim trzyma, Kylie uznała mnie za psychicznego mordercę, co z resztą było prawdą. Lizzy wyjechała i nie chce mieć z nami nic wspólnego. Nie mam już nikogo. W ciągu jednego dnia straciłem wszystkie bliskie mi osoby!
Zrobiłem sobie kakao i poszedłem do sali kinowej. Nie mam ochoty spać. Nie ze świadomością, że teraz jestem sam. Wybrałem film "Obecność" i rozsiadłem się w fotelu w ostatnim rzędzie.

__________
Jak wam mija niedziela? Gratuluję wszystkim przetrwania pierwszego miesiąca w szkole!
Teraz to się porobiło...
Bardzo fajnie było czytać wasze teorie na temat - Kogo zobaczył Luke?
Śmiałam się, bo wiele osób było na mnie wkurzonych, że rozwaliłam Mizzy.
Przepraszam, że rozdział taki krótki :( Nadrobię to następnym.
Najmilsza informacja - dzięki temu, że pod ostatnim rozdziałem pojawiło się więcej komentarzy, niż przed tym sprzed 3 tygodni, wróciła mi ochota na pisanie. Oby tak dalej! :D
Już bliżej, niż dalej do następnego challenge'u :P Wiele osób namawia mnie, bym poszła do sklepu kupić bułki w piżamie. Nic nie obiecuję, ale to rozważę :)
Ja już nie mam nic do dodania, poza prośbą o komentarze. Do następnego!
ilysfm x