sobota, 9 sierpnia 2014

CHAPTER 5

- W takim razie idę dalej go szukać. - uśmiechnęłam się, a chłopak podszedł, przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował na pożegnanie. Poczułam, że moje policzki zaczyna oblewać rumieniec.
- To widzimy się na kolacji. - również się uśmiechnął ukazując mi przy tym swoje dołeczki. Rozluźnił uścisk, a po chwili całkiem mnie puścił. Powoli odeszłam w stronę stołówki. Miałam przeczucie, że Michael tam jest, bo poza owym pomieszczeniem sprawdziłam już wszędzie oprócz pokoju Drake'a i Andy'ego, a wątpię, aby się tam znajdował. Dotarłam na miejsce, a pierwszym obiektem jaki spostrzegłam był Mikey. Nie pohamowałam się i wpadłam do środka jak torpeda.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Nie umiesz trzymać języka za zębami?! Cholerna papla! Przez ciebie mogę stracić przyjaciółkę! - zaczęłam niespodziewanie wykrzykiwać zdzierając sobie gardło. - Jesteś kretynem, głupkiem, idiotą, debilem, egiostą i pieprzonym plotkarzem! - chłopak kilkakrotnie próbował dojść do słowa, ale nie dawałam mu tej możliwości wyliczając wszystkie obraźliwe słowa jakie wpadły mi do głowy.
- Zamknij się! Nie powiedziałem jej! - z całej siły uderzył w stół, tak, że prawie się złamał.
- Ale powiedziałeś całej reszcie, a wieści szybko się rozchodzą. - wysyczałam przez zęby, przymknęłam mocno powieki i uformowałam ręce w pięści, aby choć trochę pohamować złość.
- Prędzej czy później i tak się dowie. - prychnął beznamiętnie. Odwróciłam się na pięcie i powoli wyszłam, a kiedy byłam już pewna, że chłopak mnie nie widzi, popędziłam ile sił w nogach do swojego pokoju. Poniekąd miał rację, ale wolałabym, gdyby dowiedziała się tego w innych okolicznościach; ode mnie. Gdy już znalazłam się pod drzwiami, cały mój organizm zaczął wariować. To był moment, w którym mogłam zniszczyć moją przyjaźń. Westchnęłam ciężko i przymknęłam oczy. Stałam tak jakiś czas. Nie wiem ile dokładnie, kiedy w końcu odważyłam się otworzyć oczy i wejść.
- Lizzy, musimy o czymś pogadać. - spojrzałam na dziewczynę, która jak się okazało jest wręcz nadmiernie pogodna.
- Tak Kylie? Jeżeli chodzi o Luke'a, to... - nie dałam jej dokończyć.
- Czyli już wiesz? - zapytałam przybierając smutny wyraz twarzy.
- Dowiedziałam się od Ellie. Spokojnie. Nic się nie stało. Ważne, żebyś ty była szczęśliwa. - dalej szeroko uśmiechałam się dziewczyna.
- Na pewno? - podrapałam się lekko po karku.
- Oczywiście. - zapewniła mnie. Domyśliłam się, że uśmiecha się w ten sposób, aby nie pokazać smutku. Jedna dziewczyna w mojej starej szkole robiła tak samo. Stwierdziłam, że nie będę nic pogarszać. Położyłam się do łóżka i zaczęłam rozmyślać. Kocham Luke'a nade wszystko, ale jeżeli nasz związek ma ranić moją przyjaciółkę, to nie powinnam tego ciągnąć. Zależy mi na naszej przyjaźni, ale z kolei Luke nie jest dla mnie zwykłym chłopakiem. Mam przeczucie, że to ten jedyny. Miałam przed nim jeszcze dwóch chłopaków, ale tylko przy nim nie staram się być idealna. Nie czuję takiej potrzeby. Jestem po prostu sobą.
- Idę do Cheryl. - poinformowała mnie Lizzy i wyszła. Już nie miała na twarzy tego wielkiego uśmiechu, który widniał 15 minut temu. To nawet dobrze. Lepiej, jak stara się zaakceptować tą sprawę w naturalny sposób, niż sztuczną radością. Wyciągnęłam z torebki moją MP4, ale zanim zdążyłam wybrać jakąkolwiek piosenkę, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - zawołałam szukając odpowiedniego utworu. W drzwiach stanął Luke.
- Wszystko dobrze kochanie? - podszedł do mojego łóżka i usiadł na skraju.
- Co miałoby się stać? - odłożyłam odtwarzacz na półkę, przesunęłam się i wskazałem blondynowi miejsce bliżej mnie.
- Chodzi mi o Lizz. - powiedział siadając obok mojej osoby.
- Ellie jej powiedziała... - westchnęłam. - A Lizzy starała się ukryć ból, ale nie pokłóciłyśmy się.
- Tyle dobrze. - podrapał się po karku. - Gotowa na kolację?
- Tak. - odpowiedziałam szybko, a Lukey wstał i wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją i również podniosłam się z miejsca podążając za chłopakiem. Doszliśmy do stołówki. Oboje wzięliśmy sobie wszystko, na co mieliśmy ochotę i podeszliśmy do stolika. Luke pośpiesznie odłożył swoją kolację i odsunął moje krzesło, a następnie sam usiadł na swoim. Lizzy, Cheryl, ani Michael'a jeszcze nie było.

* oczami Luke'a *

- Masz jakieś plany na jutro? - zapytałem niby od niechcenia.
- Ciężko byłoby mieć je tutaj. - westchnęła. Widać było, że bardzo chciała gdzieś wyjść. Nagle pojawili się Michael i Cher. Śmiali się i zaciekle dyskutowali. Wydawało mi się, jakby byli parą. Trochę się zdziwiłem. Mikey jakoś nigdy nie interesował się Cheryl w TEN sposób. Doszli do naszego stolika.
- Jak tam nasze zakochańce? - siadła i podparła ręką brodę.
- No świetnie, a jak tam u was? Działo się coś nowego? - powiedziała podejrzliwie Kylie specjalnie akcentując ostatnie słowo. Najwyraźniej również zauważyła, że coś się między nimi stało.
- Wszystko po staremu. - obojętnie rzekła blondynka sięgając przy tym śliwkę. Michael milczał; pewnie dlatego, że zupełnie nie umiał kłamać.
- A gdzie Lizz? - przerwałem ciszę.
- Nie wiem. Była u mnie, ale wyszła po Kylie do pokoju, a ja od razu pokierowałam się do stołówki. Na korytarzu spotkałam Mikey'a. - zaczęła się tłumaczyć, jakby wyczuła, że coś podejrzewam. - Pewnie zaraz przyjdzie.

~*~

- Adison, bardzo proszę, wydasz mi i Kylie pozwolenie na opuszczenie terenu kliniki? Chodzi o to, że chciałbym jej zrobić niespodziankę i zabrać na randkę do wesołego miasteczka. - po zjedzeniu kolacji od razu poszedłem do gabinetu opiekunki. Byłem tu już tyle czasu nie zażywając żadnych używek, ani niczego podobnego. Miałem ogromną nadzieję, że Adison mnie wypuści, bo w końcu chciała, żebyśmy jej zaufali. Mogłaby zrobić to samo.
- Luke, wiesz dobrze, że nie powinnam...
- A ty wiesz, że nic mi się nie stanie. Tkwię tu już rok, więc chyba znasz mnie na tyle dobrze, że zdajesz sobie sprawę, że się zmieniłem. Obiecuję, będę grzeczny. - przerwałem jej.
- Ale Kylie jest tu dopiero od 6 dni. Nie jestem pewna czy sobie poradzi. - czułem, że kobieta stara się za wszelką cenę znaleźć argumenty, aby nie pozwolić nam się stąd ruszyć.
- Zaopiekuję się nią. - ja również przekonywałem wykorzystując wszystkie możliwości.
- Nie jestem pewna...
- Zaufanie działa w dwie strony. - wypaliłem zanim ugryzłem się w język.
- No dobrze... Jutro macie dzień wolny. Puszczę cię, ale i tak zawsze ktoś z moich znajomych będzie cię obserwował. O 19.00 macie być z powrotem. - westchnęła. Uśmiechnąłem się tylko i skinąłem głową, po czym wyszedłem. Jeśli Kylie ma ze mną zostać, to muszę się maksymalnie postarać.

~*~

O ósmej rano stałem już pod drzwiami pokoju mojej dziewczyny i Lizzy. Czekałem, aż wyjdą na śniadanie. Nie stałem tak długo. Może 10 minut. Otworzyły.
- Jak się ma moja księżniczka? - szarmancko się ukłoniłem.
- To ja może was zostawię. - powiedziała Lizz ledwo powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. Poszła do stołówki.
- Dobrze, dobrze, a mój książe? - powiedziała i również się ukłoniła, tyle, że jak prawdziwa księżniczka.
- Wyśmienicie. - powiedziałem nieco dziwnym i zarazem zabawnym tonem, po czym dodałem normalnie. - Dzisiaj nie idziesz na zajęcia.
- Bo? - zdziwiła się Kylie.
- Bo... Po śniadaniu zabieram cię na wycieczkę. - objąłem ją w talii. Dziewczyna wydawała się zszokowana.
- Żartujesz? - zapytała, ale w jej głosie słychać było bardziej pewność, że to robię, niż prawdziwe pytanie.
- Ymmmm... Chyba nie. - zacząłem się z nią droczyć. Popatrzyła na mnie niedowierzając. - Mam pozwolenie. Wychodzimy na naszą pierwszą randkę. - uśmiechnąłem się. Dziewczyna zrobiła to samo i lekko musnęła swoimi ustami moje.
- A gdzie mnie zabierasz? - zapytała unosząc śmiesznie brew.
- Tajemnica. - szepnąłem. Zanim Kylie zdążyła się zorientować, wziąłem ją na ręce i pognałem w kierunku stołówki. Dziewczyna tylko cały czas się śmiała. Miałem wrażenie, że jest lekka jak piórko. Dotarliśmy na miejsce i naszykowaliśmy sobie śniadanie. Usiedliśmy przy stoliku i szybko skonsumowaliśmy posiłek, po czym wziąłem dziewczynę za rękę i wyszliśmy przed budynek. Stał tam mój Mercedes.
- Niezły merolek. Skąd on się tu wziął? - z niedowierzaniem wpatrywała się w niego Kylie.
- To moje auto. Mój kumpel dzisiaj go tu podprowadził. - odpowiedziałem bez większej ekscytacji gładząc maskę samochodu. Po chwili podszedłem do drzwi pasażera i je otworzyłem. Dziewczyna podeszła powoli siadając na wskazanym miejscu i zapinając pas. Zamknąłem i pojawiłem się po drugiej stronie. Odpaliłem silnik i włączyłem jedną z moich ulubionych stacji radiowych. Z głośników poleciała piosenka The Neighbourhood. Razem z Kylie śpiewaliśmy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Podróż minęła bardzo szybko. Zakryłem dziewczynie oczy i zaprowadziłem pod kasy. Na szczęście nie było kolejki, więc w dość szybkim tempie uwinąłem się z zakupem biletów. Weszliśmy przez bramę, a ja zabrałem dłonie z jej oczu.

* oczami Kylie *

Kąciki moich ust powędrowały w górę. Skąd wiedział, że uwielbiam wesołe miasteczka?
- Trafiłeś w dziesiątkę.
- Bardzo się cieszę. - odwzajemnił uśmiech. Szybko podeszłam i go przytuliłam, a on skradł mi całusa w nosek. - To gdzie najpierw?
- Rollercoaster. - odparłam stanowczo, a chłopak wziął mnie za rękę i poprowadził do kolejki. Staliśmy tam może 15 minut. Przyszła pora na nas.
- Gotowa? - zapytał. Dopiero teraz zauważyłam, że przez cały ten czas uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Jak nigdy. - rzekłam pełna ekscytacji. Kolejka ruszyła. Kiedy pięliśmy się w górę, nie umiałam się powstrzymać od pisku. Luke przyciągnął mnie do siebie i nie puszczał. Zeszliśmy. - I jak?
- Świetnie. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam przejechać się Rollercoster'em. A jakie jest twoje największe marzenie?
- To może trochę szalone, ale zawsze chciałem spróbować Parasailing'u*. - odpowiedział spokojnie. W wesołym miasteczku przebywaliśmy do 14.00. W tym czasie byliśmy między innymi na diabelskim młynie, w budce ze zdjęciami, w "Pomieszczeniu Magicznych Luster", a na końcu Lukey wygrał dla mnie misia rzucając piłką do celu; w tym przypadku pingwinów. Później udaliśmy się na spacer.
- Dziękuję. - pokierowałam uśmiech w jego stronę.
- Drobiazg. - puścił mi oczko blondyn. - Głodna?
- Troszkę. - popatrzyłam na niego, a on na mnie. Opuszkiem palca odgarnął kosmyk włosów, który wiatr przywiał na moje usta, po czym lekko mnie pocałował, jakby sprawdzał czy mam na to taką samą ochotę jak on, a potem bez wahania pogłębił pocaunek. Było przecudownie, ale coś zaczęło mnie niepokoić. Czułam na sobie czyjś wzrok i nie było to raczej sympatyczne spojrzenie.

* Parasailing - coś jak paralotnie. Przepraszam, ale nie umiem tego wytłumaczyć. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, to wpiszcie w google, albo Wikipedii.

_________________
Rozdział trochę krótszy, niż przewidywałam, ale napisany tydzień wcześniej, niż planowałam. Przepraszam za wszelkie niedopatrzenia, ale nie mam tu zbyt wiele czasu na pisanie. Mam nadzieję, że nie jest najgorszy. :) Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za wszystko! Liczę na wasze komentarze, a następny rozdział pojawi się najwcześniej za tydzień, przy conajmniej 8 komentarzach.
Ogłoszenia:
Postać Kylie została zmieniona - teraz odgrywa ją Vanessa Hudgens.
Bardzo was proszę o zaprzestanie przekonywania mnie do kolejnej zmiany postaci. Nie powinnam w ogóle tego robić. Jeżeli nie przepadacie za Van, możecie wyobrazić sobie Kylie jako inną postać. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony, a ja nic na to nie poradzę. x

16 komentarzy:

  1. ale oni słodcy <3 ja tez chce lukea co bedie mnie zabieral do wesolego miasteczka i wgl jdmdndkdk *_* a tozdzial cudny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny cudowny rozdział <3 czekam oczywiscie na nastepny <3
    @LiwiaO

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku poszli do wesołego miasteczka *.*
    Jakie to słodkie, tylko nie mogę uwierzyć, że Lizzy tak po prostu teraz udaje, że akceptuje ich związek.
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału i momentu gdy pojawi się Calum i Ashton :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie słodziaki
    Świetny rozdział! :))
    Randka
    Awwwww

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku♥ Cudowny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. osobiscie cie znajde i zabije za michaela i cher :)) rozdzial mega. teraz nie wiem czy mam shippowac mikeya i cher czy mikeya i lizz. namieszalas mi w glowie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabijaj Milki :c
      Wszystkim namieszała z Mheryl i Mizzy Shippers xD

      Usuń
    2. Hehehehe, właśnie o to chodziło :)

      Usuń
  7. Awwww *-* czekam na nastepny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  8. MAM BAĆ SIĘ TEJ KOŃCÓWKI? CHYBA NAJLEPSZY ROZDZIAŁ, CHOĆ I TAK JESTEŚ MISTRZYNIĄ I WSZYSTKIE ROZDZIAŁY SĄ BISTE <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak chcesz to się bój, ale do niczego nie zmuszam :D

      Usuń
  9. czy to może być jeszcze lepsze? nie. rozdział jest mega słodki i czuły i kto ich do jasnej cholery obserwuje?!?!?!?

    OdpowiedzUsuń
  10. kochnie, jak juz pojawi sie calum to bd mogla prowadzic jefgo rp? cudowny rozdzial a lukey aka najslodsza istota na ziemi (no w sumie jedna z czterech)

    OdpowiedzUsuń